Sokoły ostatnio rzadko się pokazują przy budce, więc wybrałam się pod komin sprawdzić czy latają

Przed wyjazdem rzut oka na kamery - coś się dzieje, mignęły skrzydła, słychać ciokanie - śniadanie na daszku!
Gdy dotarłam na moją miejscówkę (jakieś 600 m od komina) zastałam taki widok:
Nie dość, że pochmurno, siąpi deszcz to jeszcze dym ze wszystkich zakładowych kominów kierowany był na komin z budką. Widoczność marna...
Korzystając z "prześwitów" w dymie udało się zlokalizować sokoła na galerii po przeciwnej stronie niż budka.
Czyli było już po śniadaniu...
W tym miejscu często widywałam siedzącą Bursztynkę, ale czy to ona?
Kilka razy sokół przebiegł się po barierce z rozprostowanymi skrzydłami, jednak zawsze wracał z powrotem w to samo miejsce, na barierkę.
Na niebie nic nie zaobserwowałam, bo nic nie było widać przez ten dym.
Chyba już wiem dlaczego sokoły niechętnie siedzą na podeście lub w budce