Nadeszła pora, aby nasz Czarnuszek wrócił do Warszaw.
Przygotowania do jego przyjęcie, zaczęły się nie co wcześniej ,jur z Mietkiem ,mieli trochę nadgodzin.

Zapomniała bym,

panowie przerzucili 4 tony piachu ,życie FF nie jest lekkie, jak to jur mówi, FF twardy musi być.
Sobotni poranek, czas ruszać w drogę , Czarnuszek w Olsztynie czeka na nasz przyjazd, zostaje przewieziony do Warszawy.
Tu będzie pod czujnym okiem lekarza i sokolniczki ,która będzie się nim opiekowała ,do czasu aż będzie zdolny do samodzielnego latania ,czyli ,kiedy wyrosną mu lotki ,a rosną powoli.
Tyle tygodni rozmawiałam z p.Doktor przez telefon ,a teraz miałam przyjemność poznać ją osobiście
A od siebie, jestem szczęśliwa że mogłam trzymać go w rękach, takie kruche życie ,ale jak że piękne.

I co tu więcej pisać ,w podróży towarzyszyli mi , Bożenka ,Yvone ,Mietek.
Po drodze sprawdziliśmy jeszcze kominy w Olsztynie, aż się proszą o sokoła .
A jeszcze ,tak od siebie ,jest bardzo podobny do Czarnookiej ,myśleliśmy że on na kominie jest brudny ,a on jest po prostu czarny jak mamusia