Dziś postanowiłam ,że przed sokoleniem pod pałacem ,odwiedzę naszą rodzinkę w ND.
Miałam dużo szczęścia ,bo młode siedziały od przodu komina ,czyli po stronie gdzie my stoimy.
Kropeczka pilnowała ich z kratownicy ,co jakiś czas wykonywała lot patrolujący i wracała na komin.
Czarnuszek szybował bardzo wysoko ,a młode tylko obserwowały rodziców i kiedy rodzic pokazywał się dość blisko nich ,odbywało się darcie dziobów
Przegapiłam moment odlotu młodego samczyka ,bo właśnie luną deszcz.
Patrzyłam tylko, jak sprawnie latał przy budynku okrążał komin i lądował na barierce galeryjki.
Czekałam na ich wspólne loty ,ale nic z tego Nowinka była zajęta odpoczynkiem i co jakiś czas podrapaniem się po głowie

Rozmawiałam z panią ze schroniska ,opowiedziała mi jak to wczoraj wieczorem Kropka polowała z młodymi.
Cała trójka ,goniła gołębia ,oczywiście upolowała go Kropka i wypuściła młodym do złapania.
Ja też czekałam na taki pokaz ,ale do godz.13tej nic oprócz lotów młodego i pojedynczych lotów rodziców nic się nie działo.
Trzeba było kończyć sokolenie i wracać do Warszawy ,bo kolejne sokolenie pod pałacem.