Mam smutną wiadomość historia Zetki dobiegła końca
Nim napiszę kilka słów o jej odnalezieniu zacznę od podziękowań
Z tego miejsca chciałabym serdecznie podziękować wszystkim zaangażowanych w poszukiwanie sokolicy o obrączkach ZE-1 , zwanej
Zetką .
Mam na myśli następujące ekipy, które ruszyły w misje poszukiwawcze, na wskazywanym przez telemetrie polu w Brzesku.
- Grupie w której uczestnikami byli Forumowiczka
Czopka z mężem oraz panem Krzysztofem z Krakowa (z MTO), którzy poświecili swój czas w poniedziałek na jej poszukiwanie
- Grupie skrzykniętej przez Forumowiczkę
Ulę, która do akcji włączyła
męża oraz syna do której ponownie dołączył
mąż Czopki oraz pan
Andrzej mieszkający w bliskiej okolicy pola, na którym trwały poszukiwania
- Grupie Pań, mieszkających w pobliżu , które także nie szczędziły czasu i sił by pomóc w odszukaniu Zetki.
Jak widać ludzi dobrej woli był sporo - wielkie podziękowania i brawa dla nich , starali się jak mogli, ale nie mieli szczęścia by ją znaleźć.
Oczywiście podziękowania należą się naszemu
Adminowi, panu Sławkowi, który ma 24 godziny na dobę rękę na pulsie, jeśli chodzi o sokoły. Gdyby nie jego mapki , które udostępnił każdej z grup- gdzie dokładnie szukać Zetki - nie udało by się dziś jej odnaleźć.
Ponieważ do wczoraj tj. do wtorku (2 marca) nie udało się odnaleźć poszukiwanego ptaka , kolejna ekipa składająca się z Forumowiczów znanych jako
tiga8, Cat, oraz Yvone dziś w nocy ( kilka minut po godz.3 nad ranem) w dniu 3 marca wyruszyła na poszukiwania.
Powiem szczerze łatwo nie było - z Warszawy do Brzeska kawał drogi,więc np musiałam wstać o 2.20 by móc zabrać się z tiga8 i Cat'em na poszukiwania, którzy też wstali o "pogańskiej" porze.
Po zatankowaniu ruszyliśmy w drogę, bo chcieliśmy jak najwcześniej dotrzeć na miejsce ( Za kierownicą zasiadła tiga8, która prowadziła samochód we mgle niczym mleko, przy temp. -2 C( przy gruncie). Obawialiśmy się iż jeśli ptak nie żyje ( było wiele za tym przesłanek) może zostać np zjedzony przez padlinożercę, czy zakopany przez człowieka, który celowo zrobił jej krzywdę. Zakładaliśmy iż jeśli nie znajdziemy ciała Zetki, to przynajmniej znajdziemy telemetrię, dlatego uzbroiliśmy się w cierpliwość i 2 wykrywacze metalu, które ostatecznie pozwoliły na znalezienie ... podkowy.
Po przyjeździe na miejsce, wyznaczyliśmy teren poszukiwań, zgodnie ze wskazaniami słabnącego sygnału z telemetrii ( Admin podał nam świeże namiary, identyczne z poprzednimi sprzed dwóch dni) Mieliśmy farta iż jakieś zwierzę nie znalazło jej przed nami, po prostu
cały czas jej ciało było dokładnie w miejscu , który podawała od samego początku telemetria.
Nie patrząc na błoto ruszyliśmy na przeszukiwanie teremu tiga8 po drugiej stronie rowu, a my z Cat ramię w ramię po polu zasianym oziminą.
Ten obrazek jest ukryty dla gości.
Proszę zalogować się lub zarejestrować, aby go zobaczyć.
(zdj. Uli z poprzedniego postu)
Po telefonie od Admina z informacja o raporcie z poranku dzisiejszego dnia, zawęziliśmy bardziej teren poszukiwań (opalikowaliśmiy teren słomkami z trzcin), skorygowaliśmy kurs i w końcu ją znaleźliśmy.
Idąc przed siebie, przez błoto na polu , zobaczyłam jej ciało. Zetka leżała na plecach, co wytłumaczyło słabnący sygnał telemetrii ( nie miała się jak ładować) Po kilku sekundach koło mnie stali już Cat i tiga8.
Dokonaliśmy oględzin - ewidentnie została porażona prądem ( słupy przesyłowe na terenie pola , gdzie zginęła) a łuk elektryczny spalił część piór. Mam tylko nadzieję iz długo nie cierpiała.
Następnie wykonaliśmy telefon do Admina i podzieliliśmy się smutną wiadomością, z resztą nie zakładaliśmy iż zastaniemy ją przy życiu.
Tak oto zakończyła się historia Zetki, która w Warszawie nie mogła sobie znaleźć miejsca, w Skawinie długo tez nie została (mimo dostęnej budki lęgowej) i cały czas szukała swojego miejsca na ziemi.
PS.
Zdjęć nie udostępniam, szanując Wasze uczucia