Dzisiaj rano sokoły pilnowały budki przez blisko trzy godziny.

Najpierw o 5:22 zjawił się Czajnik. Siedział na końcu kraty.
 

Po ponad dwudziestu minutach przeszedł do budki. Postał na środku, wytarł nogi w dołku, zajrzał do jednego kąta, w drugim poskrobał ścianę. I tutaj będąc, usłyszał jak Ziuta ląduje na kracie. Chyba wierzył że to ona, bo nawet nie był bardzo wystraszony 😉
Zaczęli już rozmowę na odległość, Ziuta zaraz wskoczyła do budki.
Dużo było dzióbków podczas tej randki i inicjował je Czajnik. 
 

Jak już uznał, że wystarczy, odleciał swoim sposobem.
Ziuta po dwóch minutach wyszła na róg, podreptała w miejscu i zaczęła toaletę przerywaną obserwacjami (lub odwrotnie 😉)
Wydrapała sobie z głowy sporo piórek, machała łapą.
skrót powyższych wydarzeń na filmie

Poleciała o 6:51, a już w niespełna minutę po niej  zjawił się w tym samym miejscu Czajnik.
Zaraz ćwierkając przeszedł do budki, zadołkował, znowu zajrzał do dwóch kątów. Potem dyżurował na progu.
Był jeszcze raz w budce - odwiedził ostatni kąt jeszcze dziś nie zlustrowany, poskubał kamyczki, poprawiał dołek.
 

I znowu wrócił na dyżur na progu.
Odleciał o 8:12.

Sokoli poranek na Wrotkowie:

Ziuta 

Czajnik

Dziś rano były dwie krótkie wizyty Czajnika. Ani za jednym, ani za drugim razem nie wydawał z siebie głosu - a zwykle ćwierka.

5:33 - 5:42
przyleciał na koniec barierki, potem na progu czyścił sobie pióra. Zainteresował się czymś po lewej stronie. Zerkał tam i na ścianę budki.
 
 
Zaraz zeskoczył na poręcz, pokukał jeszcze i sfrunął na pobliskie konstrukcje kominowe.

6:14 - 6:16
też przyleciał na koniec poręczy. Znowu ciekawiło go coś na lewo i w dół i tam właśnie za chwilę poleciał.
 


6:23 - 6:26
Ziuta nadleciała i ona się nie hamowała - głośno nawoływała. Powyglądała z budki
 

potem z progu przez parę chwil. I poleciała.  

Po południu było przez jakiś czas niespokojnie.
Ziuta przyleciała o 14:19 zdenerwowana. Pokrzykiwała i patrzyła w niebo, najpierw z poręczy,
 

potem chwilę z progu. Zeskoczyła z powrotem na poręcz, spojrzała w prawo i pomknęła w tym kierunku odbijając się od kraty. Za kilka chwil za nią poleciał sokół. Potem widać było powrót dwóch sokołów.
A za pięć minut znowu sokół gonił sokoła, a za nimi poleciał trzeci (na filmie te ostatnie pogonie w zwolnionym tempie).
powyższe na filmie  

O 14:46 znowu Ziuta przyleciała z wołaniem, zaraz skoczyła na próg.
 

W dole inny sokół zakręcił małe kółko. Tym razem było mniej nerwowo, choć nadal czujnie. Za dwie minuty Ziuta zeskoczyła na poręcz,
 

a za kolejne dwie, o 14:50 odleciała.

A Chmielowa - według telemetrii - nadal w pobliżu...

Dziś rano o 5:04 przyleciał na poręcz Czajnik. Ćwierkając zbliżył się do okna, wskoczył na próg i do budki.
W środku pokręcił się w dołku, znowu ćwierkał. Skamieniał na parę chwil, jak przełączały się kamery na światło dzienne. Potem już do końca w budce był uważny jeśli o kamery chodzi 😉
 

O 5:15 wyszedł na próg, kilka minut tam spędził. Potem siedział na poręczy, patrzył w lewo. Odleciał dość szybko o 5:31.

O 6:03 po oknem  wylądowała z ciokaniem Ziuta.
 

Siedziała tak długo, podsypiała. Po godzinie wskoczyła do budki, znowu się odzywała, a zza kadru było słychać ćwierkanie. Postała w dołku, zaraz wyszła na próg. Siedziała jak posąg
 

Potem jeszcze raz zajrzała do budki na krótko, wyskoczyła na poręcz i tutaj długo siedziała i czuwała. Czuwała to określenie umowne, bo często morzył ją sen.😉
Wreszcie przed dziewiątą ożywiła się, poprzeciągała, poskubała pióra i o 8:57 poleciała.