Wizyta studyjna na Węgrzech 2009

Autor: Administrator
Odsłon: 17162

logo W połowie listopada odbyliśmy wizytę studyjną na Węgrzech w ramach dotacji z Funduszu dla Organizacji Pozarządowych. Gościła nas węgierska organizacja pozarządowa "PILIS TERMESZETVEDELMI EGYESULET (PITE)" z którą współpracujemy w ramach ochrony sokoła wędrownego, szczególnie w projekcie zastosowania telemetrii satelitarnej do badania jego wędrówek.

    Celem naszej wizyty było przede wszystkim uzyskanie niezbędnej wiedzy na temat planowanej przez nas w przyszłym roku akcji zakładania i obsługi nadajników satelitarnych, które pozwolą nam na śledzenie młodych osobników sokołów wędrownych.

   Pozwoli nam to na zbadanie dyspersji młodocianych osobników i poznanie tras ich wędrówek, które odbywają w pierwszych latach swojego życia. Zapoznaliśmy się na miejscu z zasadami zakładania nadajników ptakom, sposobami obróbki i interpretacji danych oraz możliwością ich wizualizacji. Węgierscy koledzy od kilku lat stosują już nadajniki satelitarne u rarogów, którym założyli ich prawie 30. W tym roku po raz pierwszy założyli 3 nadajniki sokołom wędrownym, z których dwa złożyły wizytę w Polsce. Potwierdza to słuszność wyboru partnera w tym projekcie, gdyż nawet sokoły wędrowne (i rarogi) realizują hasło "Polak, Węgier, dwa bratanki". Dzięki zastosowaniu takich samych parametrów nadajników będziemy mogli w przyszłości porównywać nasze wyniki. W kolejnych latach bedziemy się starać by podobne programy wdrażać w innych państwach europejskich w ramach European Peregrine Falcon Working Group. 

    Kolejne dni poświęciliśmy na wyjazdy w teren, gdzie mogliśmy zobaczyć stanowiska lęgowe sokoła wędrownego na Węgrzech. Na Węgrzech wszystkie gniazda zlokalizowane są na półkach skalnych. Obserwacje utrudniała nam wszechobecna w tym czasie bardzo gęsta mgła. Niejednokrotnie musieliśmy długo czekać aż chociaż na chwilę wiatr rozwieje mgłę by zobaczyć pobliską górę. Tak było np. gdy staliśmy prawie pod gniazdem na drodze przebiegającej tuż pod nim. Odwiedziliśmy to miejsce jeszcze raz w drodze powrotnej, gdy zwiedziliśmy już inne stanowiska i wtedy udało się nam zobaczyć miejsce, gdzie sokoły mają gniazdo. Ze względu na porę roku nie liczyliśmy, że uda się nam zobaczyć jakieś ptaki. Kolejne stanowisko lęgowe znajdowało się na górze, którą mogliśmy obserwować z drugiego brzegu Dunaju. Po chwili obserwacji udało się nam dojrzeć jednego z dwóch, jak się potem okazało, sokołów. W tym momencie byliśmy już bardzo zadowoleni. Gdy już powoli przymierzaliśmy się do powrotu, nagle zobaczyliśmy dwa sokoły przelatujące przez Dunaj, następnie nad nami kierującymi się na przeciwległą górę. W pewnym momencie nastąpił atak sokołów a po chwili obydwa ptaki już wracały, każdy z własną zdobyczą !!! Później przez lunetę stwierdziliśmy, ze były to gołębie. Myślę, że mieliśmy dużo szczęścia, że udało się nam zobaczyć podwójny skuteczny atak dzikich sokołów. Nigdy wcześniej ani nam, ani naszym węgierskim kolegom, taka sytuacja się nie zdarzyła.

 

    W drodze do kolejnego stanowiska odwiedziliśmy miejscowego 88-letniego ornitologa, który jeszcze w poprzednim sezonie wchodził jeszcze na drzewa w celu obrączkowania dzikich ptaków. Jest najstarszym obrączkarzem na Węgrzech, obrączkuje ptaki od połowy lat 50-tych XX wieku, już ponad 60 lat! Poczęstował nas własnej roboty Palinką i zaszczycił niejedną opowieścią z dawnych lat. 

     Po miłej wizycie ruszyliśmy do następnego stanowiska, gdzie udało się nam dojechać jedynie dzięki temu, że mieliśmy samochody terenowe. Gniazdo to położone jest przy samym szlaku turystycznym, a właściwie pod nim.

   Jest to wnęka jakiś metr od krawędzi skały, do której mogą swobodnie podchodzić turyści, o ile nie mają lęku wysokości ;-) Wychylając się lekko można było prawie zajrzeć do gniazda i widać było ślady sokołów, tzw. zabielenia. Na szczęscie turyści o tym nie wiedzą, bo sokoły w czasie ich odwiedzin zachowują bezpieczny dystans nie zwracając na siebie uwagi.

   Nasza wizyta odbyłą się w niesamowitej scenerii jak z horroru. Nad gniazdem rośnię dębowy las - dąb burgundzki (Quercus cerris) ma niezwykłe (dla nas) omszone czapeczki żołędzi. A wszystko to w niezwykle gęstej mgle.

   Ciekawostką jest tu historyczne stanowisko sokoła wędrownego leżące na przeciwległej górze, którego niestety nie byliśmy w stanie dojrzeć poprzez bardzo gęstą mgłę. Prawdopodobnie jeszcze w XVII wieku w skale zostały wykute schody do gniazda w celu podbierania corocznie młodych do celów sokolnicznych.

   Kolejny dzień został poświęcony na zwiedzanie zabytków i muzeów Budapesztu a kolejne wieczory na gorące dyskusje nie tylko o sokołach. Wiosną oczekujemy rewizyty węgierskich kolegów, którzy będą nam pomagać w pierwszych instalacjach nadajników satelitarnych na sokoły.

Wyjazd został sfinansowany w ramach dotacji z Funduszu dla Organizacji Pozarządowych.

 

 


 

Program realizowany dzięki wsparciu udzielonemu przez Islandię, Liechtenstein
i Norwegię poprzez dofinansowanie ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego, Norweskiego Mechanizmu Finansowego oraz budżetu Rzeczypospolitej Polskiej w ramach Funduszu dla Organizacji Pozarządowych

 

 

Kategoria: /