Sokół wędrowny - Konstancin

Przedwczoraj postanowiłem pojechać do Konstancina na Sokoły i wrócić w nietypowy sposób do domu. Dwie sokolice dopisały były piękne loty i pogonie . Za to nie widziałem Gasska i Konstancji i jednej młodej.Wydaje mi się nawet, że nasze damy zrobiły się jakieś smuklejsze i dostojniejsze . A już na pewno i lot zdecydowanie się zmienił w porównaniu do tego co było 2 tyg temu. !
Po wizycie u mojej chrześnicy udałem się się nad pobliską uroczą rzeczkę - Jeziorkę napompowałem mój kajaczek i korzystając z wysokiej szybkiej wody jazda do domu ! Niestety na pierwszym progu zaliczyłem wywrotkę - aparat był w worku wodoszczelnym ale lornetka, telefon, kluczyki do samochodu w kieszeni - Lornetka i latarka okazały się wodoszczelne za to telefon i pilot do samochodu już nie. Po wygramoleniu się na brzeg i wylaniu wody z kajaka kontynuowałem spływ . Po 3-4 kilometrach dotarłem do Wisły - która rozlana wyglądała jak Amazonka . Nurt był bardzo szybki więc w 3 godziny byłem w domu na Żoliborzu - razem 26km. Jeszcze musiałem zawieść kolegę do Konstancina bo zostawiliśmy tam jego samochód. Niestety pilot od autoalarmu nie działał ...więc całą drogę (ok 50km) jechałem "na sygnale. Dopiero rano wpadłem na pomysł że ,trzeba otworzyć maskę zobaczyć co wyje i wyrwać kable

Wczoraj wieczorem wypatrzyłem dwie młode na wysokość gniazda - ale szybko się zerwały i poleciały w kierunku Wisły. Za niecałą minutę pojawił się kolejny młody sokół czyli albo jedna wróciła albo przyleciała trzecia. Przyleciał bardzo nisko dosłownie parę metrów nad ziemią. Potem zrobił kilka kółek i wzbił się ponad Komin. Sokolica usiadła na barierce od wschodu na samej górze komina - tak ,że udało mi się przeczytać obrączkę - to 8 CA - Krzysia . Niezauważenie przyleciał jeszcze jedna samiczka i wypatrzyliśmy ją na barierce od strony Konstancina jak wracaliśmy do samochodu.







Krzysia



Krzysia



8 CA

Kolejny przystanek,Konstancin ,niedosyt sokołów na pałacu zrekompensował widok na kominie
Kiedy stanęłam pod kominem,nie było żadnego sokoła,ale było słychać darcie młodego gdzieś od strony kościoła.
Po chwili na komin przyleciał samiec,wylądował na barierce ,niedaleko skrzynki siedziała jedna młoda ,z drugiej strony komina kolejna,która szybko odleciała w stronę miasteczka .Samiec opuścił komin w momencie przylotu rozdartej samiczki ,słyszał ją cały Konstancin ,bo nie przestawała się drzeć
Potem polowanie samca ,latanie z łupem ,zmiany na kominie i oczywiście samiczka która najgłośniej krzyczała, cały czas napadała na samca wyrywając mu zdobycz,spędziłam tam trochę czasu ,bo żal było wracać do domu ,ale od 7 rano do 9,30 to chyba wystarczy

Samiec poleciał w stronę Wisły ,wrócił po 3 min.szybki jest.
Upolowana czajka.