Umówiłam się z moim przyjacielem FF od sokalenia że dziś raniutko jak to mamy w zwyczaju pojedziemy do Konstancina ,zobaczyć co tam na kominie .
Ale mój kolega FF obudził się jak ja już sokoliłam;)
Na miejscu byłam o godz.08 .05. ,wjechałam na teren papierni ,kiedy wyszłam z samochodu , przywitał mnie pan z ochrony { o jak pani przyjechała to pewnie są młode},Pogadaliśmy trochę opowiedzieli że słyszą i widzą dorosłe ,ale maluchów nie widzieli .I nie ma co się dziwić bo na tym gruzie ich nie widać. Samiczka siedziała na barierce w cieniu ,co jakiś czas zerkając w lewą stronę ,bo tam były maluchy .Samiec siedział nad młodymi na barierce i też co jakiś czas zerkając w swoją prawą stronę ,maluchy siedziały między rodzicami.
Ruszyłam na ulubioną miejscówkę ,między pokrzywy które są mojego wzrostu,meszki i komary:) Niestety nie miałam Lusi to i niewiele na tych gruzach zobaczyłam.
Idąc na ulubioną miejscówkę zatrzymałam się nad jeziorkiem ,zrobiłam kilka zdjęć samcowi i już miałam ruszać dalej kiedy podpłynął do mnie pan na desce ,pytając co ja fotografuję.Nie zdążyłam mu odpowiedzieć ,kiedy pan powiedział ,pewnie robi pani zdjęcie sokołom.
I wtedy usłyszałam że na kominie są piękne TRZY MŁODE sokoły ,zapytałam skąd wie że są trzy ,przecież ich nie widać w tym gruzie.
Okazuje się ze pan lubi wyzwania i często wchodził na komin i skacze na linie z mostu.Pokazał mi na zdjęciach zapasy jedzenia na kratownicy.
Zdjęć maluchów nie zrobił tylko na nie patrzył, bo musiał by do nich bliżej podejść ,
cytuję {a nie chciałem ich wystraszyć , ani dotykać ,bo jeszcze mamusia by ich zostawiła}
Pan był gotowy iść po uprząż i wejść żeby mi zrobić zdjęcia .Powiedziałam że to jest nie potrzebne bo mogą się wystraszyć i jeszcze spadną,a niedługo będzie ich dobrze widać kiedy będą ćwiczyły skrzydełka.
Jedyne w tym wszystkim dobre jest to że są trzy maluchy i że pan który właził na komin kocha zwierzęta .
Powiedział że w zeszłym roku był tylko jeden maluszek i też obserwował jak latał .
Ochrona jest do kitu ,skoro w ciągu dnia można spokojne wejść na komin a panowie siedzą w swojej kanciapie i nie reagują.