Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

O 4:33 na próg przyleciała Wrotka, nie odzywała się, ale oglądała za siebie.
 


 Zaraz weszła do budki, a za chwilę na róg przybył Czajnik z wołaniem.
 

Wskoczył do środka - oboje ulokowali się na przeciwległych końcach, wymienili parę słów. Kiedy on przemieścił się w jej kierunku - ona skoczyła na próg i odleciała. 

Czajnik został w budce, przespacerował się w tę i z powrotem. O 4:40 wyszedł na próg i dłuższą chwilę walczył z wypluwką.
 


Potem przebiegł na róg i tam jeszcze trochę go męczyło.  
Ale zaraz było już ok, nawet zaczął przysypiać. Przez dłuższy czas spał z głową na grzbiecie (a to zdarza się na podglądzie dość rzadko, raczej zwykle jest spięty). 
Jak się już wyspał, czyścił sobie piórka.
O 5:29 zeskoczył na kratę, wołając pobiegł do okna i wskoczył do środka.
Spędził tu kilka minut, zaraz ulokował się na progu. siedział długo, patrzył wokół, przysypiał.
O 6:45 dostrzegł coś/kogoś i bardzo szybko uciekł łukiem za komin.
link

Dziś nie przyszedł zrzut Shani.

Chmielowa

 

 

Po porannych wizytach rezydentów, długo nikt się nie pojawiał w oku kamerek. Dopiero po południu można było zauważyć kilka przelotów:
13.19 - lot zza budki do zniknięcia po lewej (grzbiet i skrzydła dość ciemne, więc może to któraś z młodych się pokazała);
17.00 - lot nad węglem z lewej na prawą, potem nawrót i lot w przeciwną stronę (według mnie dorosły ze wskazaniem na Czajnika, bo w locie bielił się żabot);
17.02 - tym razem sokół pofrunął nad węglem pionowo w górę, zawinął na lewo i zniknął z podglądu;
17.52 - lot bardzo podobny do poprzedniego;
18.48 - z lewego dolnego rogu podglądu wzniósł się sokół, zrobił nawrót i zniknął w tym samym miejscu.
Tym razem była to Wrotka, która za chwilę wylądowała na barierce.

 

Zaraz wskoczyła do budki, nadawała więc możliwe, że Czajnik był w pobliżu. Stała w dołku, czekała, nie przyleciał. Zabrała się więc do pracy - pogrzebała solidnie to w jednym, to w drugim dołku, przerzuciła sporo kamyków (przekopała chyba z pół budki  ).

 

Zajęła się też piórami, obserwowała czyjeś loty przez okno - i tak na zmianę przez dłuższy czas. Zmęczyła się chyba tymi pracami, bo zaczęło jej się oko przymykać.

O 20.06 wskoczyła na próg, rozglądała się. Po kilku minutach coś zauważyła na lewo od budki, zeskoczyła na poręcz

 

i za chwilę, o 20.14 odleciała. 
 

Dziś Czajnik pierwszy przywitał się z nami - przyleciał na barierkę o 4.50, za chwilę przeniósł się na próg i zaraz zgubił piękne piórko, które zaraz porwał wiatr. Ciokał, zapraszał, oglądał się, patrzył w górę.

 

Cztery minuty później wszedł do budki, postał w dołkach, pogłębił je.

 

O 5.04 wrócił na próg i zasiadł na dłużej - obserwował, drzemał, piórka przeczesywał. Tak mu minęła godzina; o 6.06 wszedł ponownie do budki, pokrzątał się przez cztery minuty i wrócił na próg. Znów spędził tam prawie godzinę; o 7.02 nagle poleciał "na miasto".

 
 

Chmielowa dziś trochę zwiedzała Lublin.

 


Shani dziś się  odezwała.

 

O 4:54 pod okno przyleciała Wrotka. Nie wołała, ale wyraźnie spodziewała się towarzysza - weszła do budki, wyglądała, zaraz przemieściła się na róg, bo jakoś nie nadlatywał. Chyba go zobaczyła bo przycwałowała do okna i wskoczyła do środka. Czajnik zaraz się pojawił, na ułamek sekundy zawisł przed budką i dołączył do Wrotki. Szybko załatwili co mieli załatwić, ona odleciała on został. Jeszcze przez chwilę nawoływał - pewnie nie zdążył jej czegoś powiedzieć 
spotkanie na filmie  

Czajnik pilnował budki ponad trzy godziny. W tym czasie siedział na progu przysypiając
 


czesał pióra i czyścił szpony. Trzy razy odwiedził wnętrze budki. Głównie tam się przechadzał, stał zamyślony
 

i rozglądał
 


O 8:12 odleciał z rogu barierki.
 

Aż do popołudnia na podglądzie sokołów nie było. 
O 15:13 na chwilę zawitał Czajnik. Przyleciał na róg, poćwierkał. Podczas całego pobytu patrzył do góry. 
 

Odleciał po minucie.

***
Potem znowu nikogo aż do wieczora.
A kilka minut po 20-tej odbyło się spotkanie rezydentów. 
To Wrotka zaprosiła Czajnika do budki. Chwilę porozmawiali, Wrotka odleciała do obowiązków, a Czajnik jeszcze został na swoje kontemplacje.
 

Nie trwało to jednak długo -  po kilku minutach wyskoczył na podest, popatrzył tu i tam, a głównie w dół. 
Odleciał z rogu barierki sposobem, na który ma patent - lot był boczno-tylny 

spotkanie i odlot na filmie
 

Shani

 

Chmielowa 

 
 

Relacja Ati z wczorajszej wizyty pod kominem - nic dodać, nic ująć 


***
Dziś z rana nie było gospodarskiej wizyty Czajnika. Może Wrotka wydała mu dyspozycje wczoraj, podczas wieczornego spotkania?

Dzisiaj to ona przed południem odwiedziła budkę. Przyleciała o 9:17 pod okno, zaraz wskoczyła do budki. Tutaj, mimo skwaru, spędziła około godziny. Ziała, szeroko otwierając dziób.
 

Próbowała działać - przerzuciła parę kamyczków, czyściła piórka. Nie było to bardzo intensywne, bo temperatura dokuczała.
  
 

7.07.20240
Zastałem Wrotkę w progu

 

Wyskoczyła na poręcz

 

Przeniosła się na koniec poręczy i odleciała