Wreszcie, kiedy już zbliżały się dwie godziny dyżurowania, Czajnik pomyślał, że chyba na dziś wystarczy.
O 15:09 zeskoczył na poręcz, przebiegł na róg barierki, patrzył do góry. Nie pojawił się żaden znak, że może opuścić stanowisko. Wrócił więc na próg, na chwilę zajrzał do budki i znowu na próg. I znowu muskanie już wielokrotnie wymuskanych piórek.
Po 9 minutach przemieścił się na róg barierki i znowu czekał na znak. Ten chyba nie nadszedł, bo Czajnik nie odleciał, tylko skoczył za budkę. Spędził tam trochę czasu i o 15:21 ruszył na krótką przebieżkę
Zaraz wrócił na poręcz i kontynuował odświeżanie garnituru.
Nikt go z dyżuru nie zwolnił - zasiadł więc znowu na progu.
Kilka minut tak posiedział, czyścił wciąż pióra i czekał - może lecieć, czy nie.
Nareszcie o 15:36 zgoda nadeszła
Ten obrazek jest ukryty dla gości.
Proszę zalogować się lub zarejestrować, aby go zobaczyć.
i Czajnik udał się do swoich innych, ważnych spraw.